9 sierpnia 2013

6. Dzień trzeci - Powinnaś, powinnaś... W końcu jesteś jakby już w rodzinie.




Zbyszek



Śpisz i nie masz świadomości tego, co czuje. Nie wiesz jak bardzo jednocześnie żałuję oraz cieszę się z tego, że zaproponowałem ten głupi układ. Żałuję, że proponując ci to, jednocześnie skreśliłem nasze być może przyszłościowe normalne relacje, jako mężczyzna i kobieta. Cieszę się, że przez ten tydzień mogę być blisko ciebie, że mogę cię dotykać, całować, kochać się z Tobą, że mogę mówić na ciebie "moja dziewczyna".  Że mogę Cię poznać i zacząć darzyć cię czymś więcej... Chciałbym umieć cofnąć czas...



Ale co mi zostanie po moich uczuciach, jeśli ty nic do mnie nie czujesz. Jedyne relacje jakie nas łączą, to wspólne kłamstwa i łóżko. Ty okłamujesz rodzinę, nie mówiąc im prawdy, co do Twojej pracy. Ja okłamuję wszystkich, że mam dziewczynę, że jesteś nią ty. Kłamstwo ma krótkie nogi, powiadają, ale chyba nie w naszym przypadku. Jesteśmy mistrzami w udawaniu, że wszystko jest jak najlepiej, że nasze uczucie jest prawdziwe.



- Cześć śpiochu - cmokam cię zaspaną lekko w policzek. - Jak się spało?

- Bardzo przyjemnie - uśmiechasz się. - Dziękuję...
- Za co?
- Za noc... - przybliżasz się delikatnie i składasz nieśmiały pocałunek na moich wargach. Tak subtelnie Twoje usta prześlizgują się po mich, pobudzając je do przejęcia inicjatywy. Przekręcam nas tak, że wiszę nad Tobą i dalej się całujemy. Twoje wargi spakują malinami. Są takie miękkie, delikatne, jędrne...
- Zbyszek weź że się pospiesz, bo zdjęcia... - do pokoju wpada Kaśka w samej bieliźnie, a ja odskakuję od ciebie.
- A pukać to cię mama nie nauczyła? - prycham w jej stronę ze złością.
- A skąd niby miałam wiedzieć, że się tak zabawiacie? - wystawiła mi język. - Gabryśka wstawaj, zabieram Cię do mojego pokoju i będziemy się na bóstwo robić - uśmiecha się przyjaźnie, siadając na naszym łóżku.
- Bardzo chętnie, tylko wiesz... Ja nie za bardzo ubrana jestem, więc dasz mi 15 min - czerwienisz się. Nie patrzysz prosto na moją siostrę, ale ukradkiem zerkasz na mnie, opierającego się o szafę w samych bokserkach. 
- Jasne - podnosi się. - To wy sobie tu moje gołąbeczki jeszcze chwilę pogruchajcie, a ja spadam. Tylko żeby dzieci z tego jeszcze nie było, bo ja muszę się ich najpierw dorobić -Śmieje się, ale jednocześnie robi unik przed moim klapkiem. - Ja i tak już swoje wiem, dzieciaczki - trzaska drzwiami, a my zostajemy sami.


Przez chwilę nie odzywamy się. Po prostu patrzymy sobie prosto w oczy i uśmiechamy się przy tym. Jest tak dobrze i mogło by tak już zostać, ale to nie jest możliwe. Już w środę zobaczymy się po raz ostatni. Ostatni raz cię przytulę. Ostatni raz cię pocałuję, Ostatni raz cię obejmę. Ostatni raz spędzę z Tobą noc. To wtedy właśnie będzie nasz ostatni już raz...



- Gabi wpuść mnie już, bo mi krawat musisz pomóc zawiązać - stoję przed łazienką i łaskawie czekam jak otworzysz drzwi. - Gabryśka no!

- Już, właź - stoisz w samej bieliźnie przy lustrze. - No co się tak gapisz? Podejdź do mnie.
- Wiesz, chyba wolałbym zostać - szepczę w Twoje włosy, gdy jestem już blisko, a moje ręce samoistnie zjeżdżają na Twoje pośladki. - Jesteś taka przyjemna Gabrysiu... - delikatnie muskam skórę Twojej szyi.
- Zbyszek przestań... - odsuwasz się.- Idź już, bo się na te zdjęcie spóźnicie i Kasia cię zabije - wypychasz mnie na korytarz i zamykasz drzwi.
- Policzymy się jeszcze później, kochanie - krzyczę radośnie i schodzę na dół.



Od powrotu do domu Kasia zdążyła już chyba kilometr przejść. Biega miedzy kuchnią, łazienką, salonem, a swoim pokojem w kółko, a Asia i Ty za nią. Jesteś taka zaganiana, że nawet mnie nie zauważasz. Sukienka leży na Tobie idealnie.  Idę do kuchni po sok dla siostry, bo w biegu mnie o to prosiła. W między czasie mama każe mi jeszcze zawołać dziewczyny na dół. Zanoszę go na górę i widzę was trzy. Uśmiechnięte, roześmiane, trzymające zdjęcia w dłoniach. Zostawiam picie i przez chwile przeglądam fotografie. Następnie wszyscy schodzimy na dół. Wszystkie trzy macie bose stopy.



- Gabrysiu wyglądasz przepięknie - podchodzi do ciebie moja mama. - Wy też dziewczynki, ale już was obie widziałam i wychwaliłam, a ciebie jeszcze nie - uśmiecha się radośnie. - Tylko tak tu czegoś brakuje - wskazuje na Twoją szyję i dekolt. - Zbyszku załóż jej to - podaje mi kolię.

- Ale ja nie powinnam...
- Powinnaś, powinnaś... W końcu jesteś jakby już w rodzinie - puszcza mi oczko, a ja uśmiecham, się krzywo.


Zapinam ci ją na szyi przy okazji muskając ją delikatnie ustami. Nie protestujesz, a wręcz przeciwnie odchylasz głowę. Na nic więcej nie możemy sobie pozwolić, bo już po chwili dom pęka w szwach i zaczyna się ta cała tradycja ślubna. Przyjazd Pana Młodego i mnie jako świadka, błogosławieństwo, bramki, organizowane przez niektórych sąsiadów. Na szczęście możesz jechać z nami, więc jestem spokojny. Siedząc obok ciebie, jedną ręką obejmuje cię, a drugą gładzę odkryte kolano. Śmiejemy się, żartujemy wygłupiamy, ale poważniejemy tuż przed Kościołem. Oddaję cię w ręce narzeczonego Asi, a sam ustawiam się z nią za Parą Młodą.




Gabrysia



Życie to sen... Dla mnie to wszystko wokoło to jedno wielkie marzenie z dzieciństwa, które się spełnia. Marzyłam o przystojnym mężczyźnie u boku, zakochanym we mnie ze wzajemnością, wielkiej rodzinie, która zawsze zrobi dla mnie wszystko, znajomych, którzy poszliby za mną w ogień. Marzenia są podobno do spełnienia, ale moje spełniają się tylko namiastkowo, bo przecież już w środę zobaczymy się ostatni raz. Spędzimy razem ostatnie chwile. Ostatni raz się pocałujemy. Ostatni raz spędzimy razem noc. To będzie nasz ostatni już raz. Na zawsze...



Stoisz ubrany w uroczysty i szykowny garnitur za swoim przyszłym szwagrem. Wyglądasz jak jeden z bohaterów moich snów. Snów o ślubie. Wyglądasz jak mój wyśniony mąż. W zasadzie to nie słyszę co mówi ksiądz, co się dzieje wokół. Wszystko przelatuje obok mnie. Przypominam sobie te sny z dzieciństwa. Widok dwójki szczęśliwych ludzi, obejmujących się na ogrodowej huśtawce i trójkę dzieci, biegających za psem. Prawdziwy raj... Nawet nie wiem kiedy, ale znajduję się z powrotem w limuzynie, a ty siedzisz obok i śmiejesz się z siostry, że już wzięła pod pantofel Łukasza.



- Jeszcze zobaczysz, jak to będzie, jak ty z Gabrysię się ożenisz - wytyka Ci właśnie Pan Młody. - Wtedy sobie porozmawiamy, kto tu pantoflarzem jest - wybuchamy śmiechem.

- Mi tam się nie spieszy, żeby dać się zaobrączkować - powinnam udawać smutną, ale nie udaję. Naprawdę mi smutno. Spuszczam wzrok i zaczynam bawić się swoją bransoletką. - Ej Kotek, ale ja nie powiedziałem, że nigdy nie chcę być mężem - muskasz delikatnie moje usta, ale ja zdaję sobie sprawę, że to tylko puste słowa.
- Gorzko, gorzko!!!


Przyjęcie to jedna wielka radość, tańce, zabawy i przepyszne jedzenie. Jednak nie wszystko co dobre, człowiek powinien wpychać w siebie tonami. Wiem, że tradycja musi mieć swoje miejsce  ale czuję się dziwnie, jak musisz pocałować "starszą", a potem ona ciebie. Nie wiem o co chodzi, ale mam przeczucia, że nie wróży to nic dobrego. Kiedy tańczysz z własną mamą, ja wymykam się do toalety, żeby poprawić makijaż, bo cały ze mnie spłynął. Wychodzę z pomieszczenia i nie idę na salę, lecz wychodzę na zewnątrz i siadam na ławce przed budynkiem.



- Tato, dlaczego umarłeś? - szepczę, ale słyszę tylko głuchą ciszę i muzykę. - Tak bardzo mi ciebie brakuje... 

- A co taka ślicznotka robi tu sama? Czyżby Pan Bartman się zabawił i zostawił? - słyszę drwiący śmiech jakiegoś mężczyzny. Nie jest tak wysoki jak ty, może jest taki jak ja. Mocno się chwieje, ale idzie w moim kierunku i siada obok. - Może potrzebujesz pocieszyciela, co? Pokaże ci, co to jest prawdziwy seks, a nie tak jak Bartman, który działa tylko tym swoim ptaszkiem... - znowu się śmieje, kładąc rękę na moim kolanie. Od razu ją strącam. - O jaka cnotka się znalazła... - łapie moje nadgarstki i zaczyna nachalnie się przysuwać.
- Puść mnie!!!
- Teraz ci pokaże, kto tu jest prawdziwym mężczyzną... - nie kończy, bo odrywasz go ode mnie i uderzasz pięścią w twarz, a on pada na ziemię.
- Zrobił ci coś? - kręcę głową, a ty bierzesz nie na ręce i niesiesz na parking, gdzie stoi Twój samochód. Otwierasz drzwi i sadzasz mnie z tyłu. Kucasz przede mną i wpatrujesz się we mnie. Nie potrafię określić tego, w jaki sposób, ale chyba się o mnie bałeś? - Chcesz wracać?
- Nie chcę psuć tej nocy. Zostanę...
- Na pewno? - kiwam twierdząco głową. - Znasz go? - pytasz w drodze do budynku. Nie wiem... 
- Nie... Ale nie widziałam go na sali.
- I nigdy nie zobaczysz obiecuję - chwytasz moją twarz w swoje dłonie i składasz delikatny pocałunek na moich wargach. Oplatam cię w pasie swoimi ramionami i nie pozwalam ci, żebyś przerwał. Tak bardzo pragnę, by tak właśnie wyglądało moje życie. 


Potem nie pamiętam już o tamtym facecie, bo cały czas jesteś obok i nie liczą się dla ciebie prośby o taniec czy o "odbijanego". Przytulasz mnie do swojego dużego i ciepłego torsu, a ja czuję się jak mała, zagubiona dziewczynka, która znalazła swojego wybawiciela od zła. Co raz to kołyszemy się do wolnych ballad, albo bawimy się razem z innymi. Wirujemy w tańcu lub przytulamy się do siebie. To wszystko wygląda jak mój sen... Sen z Tobą w roli głównej...



- Mogę liczyć na taniec z piękną kobietą o wschodzie słońca? - pytasz oplatając mnie swoimi ramionami.

- Tutaj? W altance? Przecież tu nie ma muzyki. 
- Chwileczka - wyjmujesz telefon i po chwili słyszę głos Emeli Sandé. - To jak? Mogę?


Przyciągasz mnie do siebie, a ja wtulam się w Twój tors. Jest mi tak przyjemnie ciepło. Nie tylko fizycznie, ale tak w środku. Tak w okolicach serca. Oddaję ci się cała. W tym momencie nie liczą się ludzie. Nie liczą się ich gadki. Nie liczy się to, że oboje tylko kłamiemy i nic między nami nie będzie prawdziwe. Nie liczy się nic, bo pierwszy raz czuję coś takiego. Czuję to, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Czuje, że przestajesz być tylko klientem... Czuję, że wczorajsze słowa nie padły od tak... Kocham Cię Zbyszku... Przynajmniej ja kocham...



~*~*~ 
No i główny punkt tego opowiadanie jakby już za nami ;) Ale na pewno to jeszcze nie koniec, bo zostały 4 dni i tak 3 rozdziałów potem ;)
Miał być jakieś trzy godziny temu, ale mnie burza zastała i nie zdążyłam.
A tak w ogóle to ja uwielbiam burze :D Od razu przypomina mi się to :p Znacie?
Dobra już nie zanudzam, ale zapraszam jutro na Przeszłość, na nowy.
To życzę wam trochę odpoczynku od tych upałów, ale i słońca, bo przecież trzeba się nim nacieszyć ;p
Do następnego,
Dzuzeppe ;*

Dopisane później:
Zapraszam do głosowania na Kibicowelove na Najlepszy blog 2013 roku.Jeśli macie taką ochotę to głosujcie na mnie ;)
I jeszcze później:
Jako że razem z Maniek zadziałały na nas ogórki stworzyłyśmy coś nowego ;) 
Zapraszam na Skąpani w świecie samotności, odnajdujemy się w ciemności  :D

20 komentarzy:

  1. Matko jak słodko *.* Mam nadzieje , że oni będą razem i nic się nie zepsuje
    Czekam na koleje
    Pozdrawiam , Luna :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, znamy tego bloga :D
    Co do rozdziału to wiesz, że ja mogę go wychwalać cały czas i tak też zrobię dziś :D Oh... niech Zbysiu będzie z Gabi! W sensie, nie jako klient, tylko tak wiesz... naprawdę ;D Wyobraziłam sobie ten taniec w altance ^^ Najpierw tą kobietą była Gabryśka, a potem ja.. ahh... marzenia. ♥ Ciekawe co to za facet "podrywał" Gabi... może Kubiak?! :D Sorki, ale ostatnio mam fazę na Kubiaka :D Lubię mamę Zbycha, bo ma ładną kolie! :D Siostra od Bartmana jest megazarąbista! wchodzi do pokoju bez pukania, a co! A potem jeszcze siada na łóżku, a co! No i oczywiście musiałaby oberwać od Zbysia, niekoniecznie klapkiem, ale okej :D
    zauważyłaś, że wszystkie wydarzenia komentowałam od tyłu? no ja właśnie też i trochę się boje :D
    okej, nic już nie piszę, tylko życzę wenki i czekam na kolejny ;* ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że czytając Twoje komentarze sama mi się mordka cieszy :D :*
      Ten facet, to jakiś typek, który po prostu się uczepił i nie chciał oderwać. Zobaczył piękną kobietę, to od razu mu miejsca w majtkach zabrakło ;) :P
      Buźki i wzajemnie :*

      Usuń
  3. Ej to nie może się zepsuć :D
    Ani Gabryśka, ani Zbyszek nie udają, i nie wyobrażam sobie jak od tak rozstaną się po tym tygodniu? Każde z nich czuje coś do drugiego, ale nie chce przyznać do tego, a może nie chce uwierzyć? Gabi nie może pojąć, że siatkarz mógł w niej się zakochać? A jednak. Marzenia się spełniają. Tylko czy i w tym przypadku? Zobaczymy ;p
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki milutki rozdział <3 :D po cichutku liczę, że po tych siedmiu dniach Zbyszek i Gabi nie rozstaną się, ale życie i autorki lubią zaskakiwać ;) także z niecierpliwością czekam na następny rozdział
    Pozdrawiam
    Liv. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wyobrażam sobie, żeby nie byli razem;)
    Najchętniej to sama przywaliłabym temu szczylowi który się do niej przystawiał;d
    Super rozdział, pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to opowiadanie <3 Nawet nie wiesz jak się cieszę, że je czytam. Jestem z tego dumna :)
    W ogóle sytuacja jest dziwna. Obydwoje się kochają, ale obydwoje nie potrafią się do tego przyznać, bo obydwoje myślą podobnie o swoich relacjach na linii prostytutka - klient. Ale mimo wszystko bardzo mi się podoba :D
    Zbyszek jaki bohater! No i ta zazdrość i troska... I nie, tak się nie zachowuje para, która tylko udaje. Przecież gdyby tak było to nie musieli by zachowywać się tak, kiedy są na osobności, a jednak...
    Oj, ciekawa jestem jak to się wszystko dalej potoczy. Intryguje mnie to :P
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaawww <3 Jak słodko nooo *_* Przeczytałam ten rozdział razem z 22-letnim bratem i on teraz się ślini :P Serio tak mu kopara opadła, że szuka jej na podłodze przy okazji wycierając ślinę :D
    Czyli w tym opowiadaniu sytuacja teraz jest taka: Zibi kocha Gabrysię, Gabi kocha Zbyszka i za chuja nie potrafią sobie tego powiedzieć...
    Powiem ci szczerze, że byłabym very happy gdyby któreś powiedziało, że kocha, ale tak na prawdę. Nie przy ludziach i wgl ^^
    no cóż... Czekam na następny z niecierpliwością ^^
    Pozdrawiam ^.^

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam ten rozdział i co mi pierwsze przyszło na myśl że szkoda mi ich. Szkoda mi ich bo boją się porozmawiać szczerze. Minie 7 dni i co mają sie tak po prostu rozstać bo taki był układ i nie powiedzą czego tak naprawdę chcą. Zbyt wiele ludzi nie mówi o swoich uczuciach skrywa je w sobie. Niestety druga osoba jasnowidzem nie jest w myślach nam nie czyta i dopóki nie powiemy to możemy żyć tylko i wyłącznie domysłami które nic nie dają. Oni w ciągu zaledwie paru dni stali się dla siebie tak bliscy szkoda by było to zaprzepaścić. Kasia w tym rozdziale wymiatała :) Zbyszek ma kochaną rodzinę

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurde, jacy oni są słodcy *.* Mam nadzieje, że powiedzą sobie o swoich uczuciach, bo to rozwiązało by sprawę. Jedno kocha drugie i vice versa, ale jeśli sobie o tym nie powiedzą, to mogą nigdy się o tym nie dowiedzieć.
    Rodzina Zbycha akceptuje i lubi Gabi, a ona też czuje się tam chyba dobrze, widać, że do nich pasuje
    :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze coraz bliżej do końca tych siedmiu dni, a oni jak się bali wyznać sobie uczucia tak jest dalej. Kurcze jakby tylko powiedzieli te dwa magiczne słowa było by o wiele lepiej, ale jak mniemam żadne z nich nie wyzna uczuć do samego końca. Szkoda, bo tracą wiele. Kurcze aż bym się przeszła na wesele chociaż nie dawno byłam :P Przygotowania do niego to fajna rzecz zwłaszcza jak się pomaga pani młodej ubrać :)
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem jak oni będą funkcjonować po tych siedmiu dniach, jeśli nie wyznają sobie uczuć. Jest im dobrze, sypiają ze sobą, dają fizyczne szczęście, ale to nie wszystko. Po co dłużej udawać? Skoro Gabi w myślach potrafi się przyznać że kocha Zbyszka, dlaczego nie powie mu tego na głos? A on- skoro ten układ już dawno przestał być tylko układem, czemu tego nie przerwie i nie wyjaśni co czuje na prawdę? Muszą przerwać tę farsę, bo inaczej oboje będą cierpieć. A facet przystawiający się do Gabi był obleśny. Fuj! Nienawidzę takich zboczeńców ;____;
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Łzy mi się cisną do oczu jak czytam o ich uczuciach. Nie ma chyba dwóch innych osób tak bardzo do siebie pasujących, a jednocześnie tak od siebie dalekich.
    Ja ciągle mam nadzieję, ze jednak bycie razem im jest pisane, żebędą szczęśliwi i przetrwają burzę, która na pewno będzie ich czekać!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zakochańce :)
    Mam nadzieję, że bycie razem będzie im pisane i będą szczęśliwi w przyszłości tak jak teraz :)

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Te siedem dni chyba dużo zmieni w ich życiu, a przynajmniej taką mam nadzieję. Oboje coś do siebie czują, oboje przyznali się do tego sami przed sobą, więc teraz czas na to, co najtrudniejsze. Na zdobycie się na odwagę i wyznanie tego drugiej osobie. Któreś z nich musi się przemóc, nie ma innej opcji.
    A końcówka... Boziu, rozczulasz mnie *,*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytanie o ich uczuciach to chyba najlepsze co mnie dzisiaj spotkało, serio.
    Wierzę, wierzę mocno, że jeszcze będą szczęśliwi. Razem.


    Zapraszam na nowe, piąte spotkanie na www.ponowne-spotkanie.blogspot.com

    Całuję, camilla. :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj jak uroczo tylko szkoda że Zbyszek nie wie o tym że Gabrysia czuje do niego mięte:) Mam wrażenie że to jednak bartman zrobi pierwszy krok i wyzna swoje uczucia Moze mi się tylko wydaje a moze nigdy się niedowiedzą ze dla drugiej połówki to nie tylko seks Nie wiem
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam że tak późno o tym informuję bo rozdział pojawił sie dość dawno ale jakoś nie miałam wolnej chwili
      A więc nominowałam cie do LIEBSTER AWARDS
      Więcej na http://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
      Jeśli już zauważyłaś zignoruj
      A jeśli nie to zapraszam
      POZDRAWIAM
      WINIAROWA

      Usuń
  17. Kurczę, nie wyobrażam sobie, aby oni tak po prostu z dnia na dzień mogli zakończyć tę dziwną znajomość. I oni raczej też sobie tego nie wyobrażają.
    Dlaczego wszystkiego nie powiedzą? Dlaczego nie wyjawią, że im na sobie zależy? Boją się? Myślą, że drugiemu tak samo nie uważa? Przecież gołym okiem widać, że ciągnie ich do siebie również od tej drugiej strony niż seksualnej. Bartman to udowodnił, ratując Gabi przed namolnym napaleńcem. Teraz niech ona coś zrobi, aby zrozumiał, że jej uczucia są jak najbardziej szczere. Zasługują na siebie. :))
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej, hej. Zapraszam cię do siebie na bloga http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com/, gdzie w zakładce Nominację, znajdziesz nominację do nagrody The Versatile Blogger.


    Ps. Przy okazji zapraszam do czytania mojego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń